Nie wierzyliśmy rockowcom. Nie wierzyliśmy alternatywnej scenie kreowanej usilnie przez Rozgłośnię Harcerską. Nie wierzyliśmy solidaruchom. Nie wierzyliśmy klechom. Mundurowym. Dorobkiewiczom. Konformistom. Szpiclom. Tchórzom. I do dziś uważam, że mieliśmy rację.
Czas, kiedy grałem w Ulicy i spędzałem czas z bytomską załogą, plus wszystkie konsekwencje, jakie to za sobą niosło i niesie po dziś dzień, to jest chyba najlepsze, co mi się w życiu przytrafiło. Brzmi to w ogóle jakoś koślawo “z bytomską załogą", to są moi przyjaciele, to są ludzie, z którymi powikłało się moje życie na wiele dobrych i złych sposobów, w wielu przypadkach bardziej niż z ludźmi, którzy są moimi krewnymi. I co ja mam napisać?
Przekonajcie się sami!
300 stron.