12 nowych kompozycji, które wręcz urywają wszystkie możliwe zawory bezpieczeństwa oraz burzą wszystko, co jeszcze nie zostało wyburzone. Trąby wraz z sekcją dętą kruszą mury parlamentarnych zamków a rock’n’rollowe gitary warczą niczym wygłodniałe psy na swoich oligarchicznych panów. Sekcja rytmiczna pulsuje niczym czysta, błękitna krew w ciele księżniczki Carmen, a harmoszka niczym katarynka gra na rogu Marszałkowskiej podczas obchodów Święta Niepodległości. Tekstowo jest jak zawsze w „końcoświatowym” kajeciku czyli po polsku, politycznie, społecznie, piracko, po szyję utopione w balangowej miłości, którą to sprayem na murze wytatuował sam Banksy. Ta płyta otwiera drzwi do sypialni niejednej królowej!